Złota od kuchni

Właśnie jesteś w restauracji od kuchni. Założyłam tego bloga, ponieważ chcę Wam pokazać, jak bardzo Złotej zależy na zadowoleniu każdego gościa. Liczę na wiele cennych komentarzy, które pomogą mi spełniać marzenia Złotej i jej gości.

niedziela, 10 lutego 2019

2018 jaki był?



Mimo, że mnie tu nie było to był to rok, w którym wiele się wydarzyło. To właśnie z tego powodu pewnie nic nie napisałam. Po prostu nie było czasu. Teraz za to z utęsknieniem, jak nigdy oczekuję na wiosnę i miło jest powspominać. Wspomnienia to, także smaki. Mimo wielu zmian w życiu udało mi się być w Lizbonie i w Grecji i to są najbardziej wyraziste wspomnienia z tego roku. Hala z jedzeniem w Lizbonie to jedno z wielu takich miejsc na świecie, gdzie można bardzo dobrze zjeść. W takich miejscach nakarmimy u męża i dzieci i spędzimy fajny wieczór z przyjaciółmi.


W Lizbonie byłam w październiku i było bardzo ciepło, przyjemnie. Tak bardzo promienie słoneczne mogłyby mnie teraz uszczęśliwić. Dlatego to jedzenie też jest takie dobre, skąpane w słońcu. Mam nadzieję, że gdy jesteście latem w Złotej i jecie nasze leczo z letnich warzyw też czujecie to słońce. 



Jem tam ich regionalne produkty i myślę wtedy o naszym regionie. I po takiej podróży lecę na nasz ryneczek i szukam. I jest na rynku po lewej stronie stoi Pani z regionalnymi serami z dodatkiem czarnuszki i innych ziół. Zawsze staram się wyciągać wnioski.



I znowu regionalnie. Pieczone kasztany!


Słodycze to obowiązkowa pozycja kształtująca moje podniebienie. Ciastko z żółtek i cukru było przepyszne i zaskakujące w smaku. Ale w Lizbonie to ciasteczek Pasteis de Belem zjadałam po kilka a może kilkanaście dziennie... tak tak!


Z Lizbony na Rodos, a dokładnie mała wysepka Chalki. To były piękne rodzinne wakacje.





Miecznik, przepyszna ryba... pojechałabym tam dla tego dania, choćby zaraz. W tym roku prawie nic jeszcze nie jest pewne, ale blisko mamy Berlin, a tam też takie hale z jedzeniem, do tego największe zoo w Europie. Może uda się zrealizować? Gdzieś wiosną musimy wybyć, bo codzienność nas przygniecie. Ciężko jest tęsknić za tym wszystkim.

sobota, 25 listopada 2017

Pomożesz?


Po raz kolejny angażujemy się w pomoc w ramach programu Szlachetna Paczka. W tamtym roku organizowaliśmy paczkę razem z Coffeedesk. Efekty naszej wspólnej zbiórki zachęciły nas żebyśmy tym razem sami jako restauracja Złota wybrali rodzinę i postarali się jej pomóc. W ramach Szlachetnej Paczki jest tak, że jak już wybierzemy rodzinę to tylko my jesteśmy odpowiedzialni za paczkę dla nich, nikt inny ich już nie wybierze. Dlatego tak bardzo zależy nam, żeby udało się zebrać jak najwięcej rzeczy. Sami, bez Was nie damy rady wszystkich potrzebnych rzeczy zakupić dla tej rodziny.
 Jest to trzy osobowa rodzina, która mieszka parę kilometrów od Kołobrzegu. Pani Marzena 33 l. wychowuje samotnie dwójkę dzieci Patryka 12 l. i Amelkę 8 l. Rodzina do niedawna radziła sobie z problemami dnia codziennego. Sytuacja zmieniła się, kiedy Pani Marzena dostała kontuzji stawu skokowego, a operacja nie przyniosła dobrych efektów. Obecne Pani Marzena jest na rencie chorobowej 750 zł. Mieszka z dziećmi w wynajętym mieszkaniu 1100 zł. Przychody w tym alimenty i dochody z programu 500 plus to obecnie 1738 zł miesięcznie.
Pani Marzena z zawodu jest sprzedawcą, była aktywna zawodowo do 2013 roku, aktualnie nie pracuje, ale jest zaangażowana w projekt JESTEŚMY AKTYWNI. Pani Marzena planuje przekwalifikowanie się, oraz stara się o mieszkanie komunalne. Z miłością opowiada o swoich dzieciach, jest z nich dumna.
Rodzina potrzebuje zwykłych codziennych produktów, żywności, słodyczy na Święta, butów zimowych i kurtek. Ponadto Pani Marzena potrzebuje butów ortopedycznych, a ich stara pralka nie dopiera  i przydałaby się nowa.
Dzięki Waszemu zaangażowaniu udało się już nam ustalić pewne rzeczy. Firma Webnext, która robi dla nas piękne menu, wizytówki, folder z cateringiem bożonarodzeniowym, czy napisy na tort oraz w przygotowaniu jest strona internetowa dla nas, podjęli się zakupu butów i kurtki zimowej dla Patryka.
Pracownia Ojej Ramony Aleksiuk podaruje jakąś piękną sukienkę dla Amelki. Ramona sama szyje te piękne rzeczy, polecamy! W projekt zaangażowała się też firma AmazingGirl , która dostarczy kołdry i poduszki dla całej rodziny i ogarnie przybory szkolne. Liczymy też na Femę, właścicielka obiecała znaleźć coś dla Pani Marzeny.  Do akcji dołączy też firma Intra, która na co dzień projektuje i sprzedaje piękne kuchnie Nobilia. Barbab też się podłącza, dziewczyny coś zorganizują. Jest też kilka osób prywatnych, które przy codziennych zakupach coś odłożą i przyniosą dla rodziny, bo liczy się każdy gest. Razem możemy dać im wiele uśmiechu na te Święta.
Liczymy na Was, bo sami tej paczki nie ogarniemy. Jak tylko możecie i będziecie u nas to wrzućcie coś do tego słoika, a może uda się kupić tę pralkę. A może chcecie kupić po prostu jakiś prezent pod choinkę, dla kogoś z tej rodziny? Przydałyby się gry planszowe dla Amelki, a Patryk interesuje się piłką nożną. Większość rzeczy przekażemy nowych, ale jeżeli macie jakieś w dobrym stanie rzeczy używane to też możecie je ładnie zapakować i dla nich przekazać. Potrzebne są też buty zimowe dla Pani Marzeny rozmiar 40, szaliki, czapki i rękawiczki. Pomożecie? Mamy jeszcze niecałe 2 tygodnie. Do zobaczenia w Złotej.







wtorek, 21 listopada 2017

Gotowanie po godzinach.



Po raz kolejny spotkaliśmy się w Złotej, aby coś ugotować. Tym razem byłam to zdrowa, prosta kolacja, którą przygotowaliśmy na termomixie. Upiekliśmy pyszne bułki z ziarnami i zrobiliśmy domowe masło. Ugotowaliśmy pyszną paprykową zupę, a dzięki temu, że Helenka sypnęła więcej pieprzu była idealna na ten zimny listopadowy wieczór i nasze zapchane nosy. Rozgrzewająca zupa wszystkim przypadła do gustu. Pobudzić krążenie też można było Kukułówką... tak zrobienie likieru czy nalewki w termomixie też jest możliwe.
Przygotowaliśmy danie na parze oraz pyszne lody truskawkowo - bananowe. Było jak zawsze bardzo wesoło, a czas szybko mijał, bo wspaniale się bawiliśmy. Niektórym tak się spodobało, że cieszą się sprzętem już w swoim domu. Po przygotowanej kolacji nakryłyśmy do stołu i degustowałyśmy przyrządzone dania.


Na tych spotkaniach są osoby, które się nie znają, jednak wspólne pasje zbliżają. Zawsze pozostają bardzo miłe wspomnienia a zabawa jest przednia. Oczywiście kolacja zaczęła się po godzinach otwarcia Złotej, a skończyła około północy. Mam nadzieję, że tej zimy uda się nam zorganizować jeszcze jakieś warsztaty, więc już teraz zapraszam! Warto!

sobota, 28 października 2017

Polecam Wenecję i tiramisu w Złotej!




Teraz już zawsze jedząc pyszne tiramisu myślami będę w Wenecji. To tutaj zasmakowałam najlepszego tiramisu, jakie kiedykolwiek jadłam. Tego lata po raz już kolejny próbowałam w Złotej zrobić ten smaczny deser niestety był on nie trafiony. Teraz jest zupełnie inaczej, ten smak czułam lecąc z powrotem samolotem, czuję go teraz pisząc do Was. Myślę, że bardzo się zbliżyłam w moim wykonaniu tego deseru, do tego z Wenecji. Czekam jeszcze na moją kuzynkę z Bydgoszczy, która razem ze mną spędziła ten piękny weekend we Włoszech. Troszkę się obawiam, czy potwierdzi, że to smakuje prawie jak weneckie tiramisu.
Ten smak przywołuje mi wszystkie wspomnienia. Jestem wtedy na gondoli i płynę laguną, płynę pod mostem westchnień. Październik w Wenecji jest już mniej słoneczny, spokojniejszy, ale to bardzo dobra pora żeby odwiedzić to miejsce. Płynąc gondolą można się bardzo zrelaksować, jest spokojnie i przyjemnie.

Teraz pozostały już tylko wspomnienia i pyszne zabajone tiramisu, na które od czasu do czasu sobie pozwolę. Jedno jest pewne, że jeszcze tam wrócę. Polecam warto! I wystarczą dwie noce,  jeżeli oczywiście nie macie w planach zaliczyć wszystkich galerii. My skupiłyśmy się na głównych budowlach i włoskim klimacie. Przepyszna włoska kuchnia urzekała nas swoją świeżością, owoców morza nigdy nie będę miała dosyć, ale tego smaku trudno szukać tutaj. Tymczasem tam na miejscu trudno trafić na złą restaurację, wszędzie tradycyjna włoska kuchnia, krótka karta, bardzo podobna we wszystkich lokalach. Nocowałyśmy na miejscu w Wenecji i to też dobre rozwiązanie, wcale nie jest tak drogo szczególnie w październiku.
Zdjęcia wywołane, za chwilę trafią na półkę, ale wspomnienia i smaki pozostaną z nami na zawsze.
I jeszcze kilka fotek urzekającej Wenecji...




Pewnie wielu z Was było już w Wenecji, to jak macie ochotę powspominać to zapraszam na tiramisu do Złotej. Miłego weekendu!



piątek, 30 czerwca 2017

Tyle radości...


Ostatnio piekłam dużo różnych tortów i kolejne zamówione co mnie bardzo cieszy. Te foto to relacja z urodzin mojej kuzynki, niby tylko tort z kwiatami, wianek na włosy i spontaniczny wypad do Bydgoszczy, a tyle radości. Warto w tej całej gonitwie znaleźć choćby chwilę dla swoich bliskich i spędzać razem czas. Wspomnienia zostaną z nami na zawsze.

Wianek został wylicytowany na aukcji charytatywnej od Pani Agate Klepin-Pawliszcze firma APdeco z Gdańska. Współpraca rewelacyjna, wianek rano przyjechał przesyłką konduktorską z Gdańska do Bydgoszczy, a my dojechaliśmy z Kołobrzegu i odebraliśmy wianek na dworcu. Cały dzień wianek pięknie zdobił i podkreślał słowiańską urodę Paulinki.

Tort do tej zabawy oczywiście naturalny, bezglutenowy, owocowy zdobiony świeżymi kwiatami dopasowanymi do wianka. Bardzo miły dzień zakończony jeszcze zabawą z fotobudką, polecam takie małe przyjemności, które mogą umilić choćby wieczór panieński.
I na koniec jeszcze słodki torcik mojego Leosia. Też było milutko...



niedziela, 19 lutego 2017

Tłusty czwartek!

Tym razem na warsztatach ćwiczyliśmy pieczenie pączków. Za parę dni tłusty czwartek, więc może warto tym razem upiec pączki w domu? Jak zrobić takie pączki pokazała nam moja mama Danusia. Dziewczyny połączyły się w pary, były cztery grupy po dwie osoby. Zrobiliśmy ponad 180 pączków, zagnietliśmy 6 misek ciasta, czyli poszło 6 kg mąki, 60 jajek, 1,5 kg margaryny, 2,5 litra mleka itd. Wyszłyśmy ze Złotej już po północy, nikt się nie nudził, było pracowicie i wesoło.


Danusia jeszcze przed warsztatami zagniotła ciasta z 2 kg mąki dzięki czemu mogliśmy w trakcie warsztatów rozkoszować się pysznymi pączkami. W trakcie gdy nasze ciasto wyrastało lepiliśmy pączki z wcześniej przygotowanego ciasta.





Pączki nadziewaliśmy konfiturami, w które zaopatrzyła nas Beata Mieczkowska-Miśtak pomysłodawczyni i redaktor "Smacznego Kołobrzegu" kołobrzeskiej książki kulinarnej. oczywiście nie zabrakło konfitury z płatków róży, był dżem dyniowo-pomarańczowy, ale również z zielonych pomidorów, który znalazł swoich fanów mimo moich niesłusznych obaw. Mi przypadł do gustu najbardziej z czerwonej porzeczki. Miałyśmy też okazję spróbować od Beatki marchewki z kawą i jestem zachwycona... trudno to opisać słowami, czuję teraz ten smak, taki inny, bardzo przyjemy. Lubię kosztować takie perełki i otwierać się na nowe smaki. Tymczasem odsyłam też Was na bloga do Beatki. http://slowa-i-smaki.pl/

Dziewczyny traktowały to spotkanie, jako zabawę, ale widziałam, że mimo wszystko przyszły z konkretnym zamiarem zdobycia umiejętności lepienia tych pączków. A pączki są jednak pracowite i wymagają troszkę umiejętności. Jedne panie robiły to dla dzieci, inne dla narzeczonego lub męża, każdy powód był dobry.

Wszystkie pączki się udały, każdy dostał piękny dyplom przygotowany przez Venicedesign
https://www.facebook.com/venicedesign/about/


I oto i nasze gwiazdy z pączkami...



Dziękuję wszystkim za bardzo udane spotkanie! Było mi miło poznać nowe osoby. Pozdrawiam! I bym zapomniała... karnawał dobiega końca, w ten czwartek w Złotej będzie można zjeść takiego właśnie pączka. Zapraszam!